Ochrona przed kradzieżą przybiera różne oblicza, ale tak naprawdę nigdy nie można być pewnym co do jej skuteczności. Weźmy za przykład samochody czy rowery.
Auta posiadają alarmy, czasami bardzo czułe, jednak poza funkcją odstraszania nie są one w stanie realnie zabezpieczyć pojazdu przed opryszkami. Blokada kierownicy, niegdyś szalenie popularna, dziś jest stosowana coraz rzadziej – nawet modele najlepszej jakości przestały być dla złodziei poważną przeszkodą.
Ale możemy zrobić coś jeszcze. Skoro wiemy, że nie jesteśmy w stanie w stu procentach uchronić się przed aktywnością miłośników cudzej własności, to może trzeba wstawić złodziejom „wirusa” w strukturę ich planu? Część właścicieli aut, motocykli czy rowerów decyduje się na zainstalowanie w nich specjalnych nadajników, które umożliwiają śledzenie pojazdu w sposób zdalny.
Taki nadajnik nie musi pracować ciągle. Są modele, które da się aktywować za pomocą wiadomości SMS lub połączenia telefonicznego, ponieważ posiadają one moduł GSM.
Gdy stwierdzimy, że samochód lub inny pojazd został skradziony, możemy w ciągu kilku sekund aktywować śledzenie za pomocą sygnału GPS, a informacje o aktualnej lokalizacji odczytać z poziomu aplikacji na smartfona lub specjalnego serwisu internetowego. Wiedzę tę możemy przekazać policji, która dotrze prosto do złodziei.
Rozwiązanie jest świetne, ale sprawdzi się jedynie wtedy, gdy sprawcy kradzieży nie zorientują się, że pojazd posiada taki nadajnik. Gdy tak się stanie, natychmiast się go pozbędą i tym samym umkną sprawiedliwości.